Dziś nieplanowany niedzielny trening. Chciałem podświadomie przedłużyć "reścik" po Supraślu, a tu w nasze skromne KPN-owskie progi zawitał gość - Jarek. Kolejny Dampers, zatem trzeba ruszyć "zadek" i pokazać połacie "płaskiego jak patelnia KPN-u" :) Niewielka ilość czasu ograniczyła wycieczkę wyłącznie do kombinacji górek Damiana, naszych, niebieskiego na Starej Dąbrowie, pasemka Karpat wlączając Zamczysko. Mam nadzieję, że podobało się. Już szykujemy "zasadzkę" na Marka - oj asfaltu to on nie uświadczy :) chyba że w drodze Łowicz-Leszno Jarek stwierdził, że mam pozycję "jak diabeł na kosiarce", zatem po treningu mała korekta siodełka, mostek odwrotnie i maszyna wygląda jak rasowy ścigant, tylko ciekawe co na to moję plecy :)
Delikatne rozkrecenie i poznanie pierwszych km maratonu w Supraślu. Piekna piaskownica się zapowiadała... Szybki powrót i żona do teatru Wierszalin na sztukę "Mort sade" - podobno niesamowita!!!
Miła i przyjemna :) wycieczka poglądowa po KPN z Czarkiem , Damianem, Jackiem i początkowo Jankiem. Podobno 7 żyć to max? ja "umierałem i rodziłem się" więcej razy :) Panowie chylę czoło przed wszystkimi, którzy przejechali taki kawał terenu i DZIĘKI Czekam na powtórkę ;)